Czasem kamień musi się naczekać i nabrać tzw "mocy urzędowej". Prawie rok temu, podczas pobytu na przepięknej Elbie udało mi się kupić m.in. wielkiej urody krople lapis lazuri. Długo nad nimi myślałam, a gdy już zabrałam się za szycie okazało się że kamienie mają iście włoski temperament. Dostały pięć wersji "stroju" zanim przestały patrzeć n mnie krzywym okiem i łaskawie zaakceptowały efekt końcowy ;)
Jestem z niego zadowolona.
Śnieżnobiały sutasz, Toho w kolorze crystal raibow inside, maleńka cyrkonia Preciosa, no i Lapis Lazuri - wszystko wykończone masą misternych arabesek i zawieszone na biglach ze złoconego srebra.
Niestety ilość prób sprawiła, że skończył mi się biały sutasz - mam więc pretekst by w końcu pojechać do stacjonarnego sklepu Bukowca.
To dobrze, że Lapis Lazuri był tak kapryśny bo w tym ubranku jest mu do twarzy :))
OdpowiedzUsuńPięknie
Delikatna i pełna uroku oprawa :)
OdpowiedzUsuń