wtorek, 19 lutego 2019

Rodzinny mistrz realizacji zleceń dziwnych, Babcia Lilly i nowe kolczyki

Tym razem historia kolczyków jest nieco dłuższa.
Przeglądając niezbadane zasoby internetu natrafiłam na stronę Wire Jewelry
gdzie autor zamieścił tutorial na kolczyki zrobione w hołdzie dla Babci Lilly. Bardzo spodobał mi się wzór i postanowiłam zrobić podobne.
Pobiegłam więc do mojego Rodzinnego Mistrza Zleceń Niecodziennych i stwierdziłam: Tato, potrzebuję kredkę! Na plus Rodzicielowi trzeba policzyć stoicki spokój z jakim przyjął żądanie - Przecież Masz dużo kredek. Jeśli jednak chcesz, dam Ci którąś ze swoich. Musiałam więc sprecyzować: Ale ja chcę specjalną kredkę - z drewna, o konkretnym wymiarze i do tego bez grafitu!
Tato spojrzał pierw nieco bez zrozumienia, ale doświadczony wieloma moimi dzikimi pomysłami westchnął jedynie - To jaka ma być średnica?...
Tak oto zdobyłam nowe narzędzie do pracowni i powstały nowe kolczyki, które nazwałam Lilly2.
Delikatne, leciutkie, z naturalnymi perłami. Ręcznie formowane, patynowane i polerowane dla podkreślenia efektu.
Długość całkowita z biglami to 5,5 cm.
dostępne w moim sklepie AlexDesign




Kolczyki - Maluszki

Kolejne kolczyki wykonane z formowanej miedzi. Malutkie - średnica kolczyka ma trochę więcej niż 1,5 cm.
Ozdobione zostały krwiście czerwonym marmurem. Zawieszone na srebrnych biglach. Łączna długość 5,5 cm. 
Formowane, patynowane i szlifowane ręcznie.




kolczyki Kalie

Trzeci wzór kolczyków inspirowany jest kwiatami kalii. 
Jak każdy prototyp powstawały długo, ale jestem zadowolona z efektu końcowego.
Miedź ma to do siebie, że twardnieje przy formowaniu, więc każdy etap musiał być poprzedzony wyżarzaniem.
Długość kolczyków z biglem to 5,5 cm. Bigiel oczywiście wykonany ze srebra próby 925.
Wewnątrz kolczyków delikatnie podzwaniają maleńkie, naturalne perły.
Koczyki formowane, patynowane i polerowane ręcznie.





Kolczyki - wzór drugi

Druga para kolczyków jest trochę dłuższa. Mają około 6 cm długości i zawiesiłam je na srebrnych sztyftach.
Wewnątrz mieni się delikatnie fasetowany kamień słoneczny. Całość wykonana w technice wire wrapping, patynowana i polerowana.


Kolczyki

Lubię wyzwania. Nawet, gdy początkowo, wzbogacam swoje zdolności lingwistyczne...
Tym razem dostałam zapytanie o kolczyki. Nie przepadam za kolczykami, więc wcześniej nawet nie myślałam by jakieś zrobić, ale gdy padło pytanie to pojawiły się i pomysły na wzory...
Dużym wyzwaniem jest niewielki ich rozmiar - wbrew pozorom - małe formy robi się trudniej.
Póki co powstały dwa wzory.
Pierwszy: Małe kółeczka, ozdobione fasetowanym malachitem. Długość całkowita kolczyków to 4,5 cm. Element pleciony ma około 2 cm. 




Smoki... Fascynowały ludzi od stuleci... Ale...
Czy wiecie, że smoki są ognioodporne? I bardzo uparte?
Od kilku dni pracuję nad projektem wisiora w kształcie smoka.
Choć słowo "walczę" byłoby lepszym określeniem. Przecież ze smokami walczymy od stuleci... Ponoć.
Zamówienie zakładało wisior - smoka. Wykonany miał być z miedzi, technika dowolna. Wire wrapping jakoś mi tu nie pasował więc postawiłam na metaloplastykę. I tu zaczęły się problemy, a właściwie zaczęły się już w fazie planowania. Rysunek, który miał być dla mnie inspiracją, okazał się nieodpowiedni. Zaczęłam więc rysować. Bladym świtem, gdy moje chore dziecię jeszcze spało, usiadłam w gabinecie i rysowałam, gumkowałam i rysowałam ponownie... Szukałam inspiracji i przerabiałam wzory wyszukane w internecie. W końcu zdecydowałam się na rysunek zbliżony do pierwotnego choć bardziej odpowiedni...
Plan był, wykonawca był... Cóż się mogło nie udać?
Godziny płynęły, a efekty były marne...
Żałuję, że nie robiłam zdjęć w pierwszej fazie pracy... Kawałek blachy początkowo nie przypominał niczego, a w szczególności nie przypominał pełnego mocy i drapieżności smoka... Byłam załamana... Praca szła powoli... Była co chwilę przerywana... Problemy piętrzyły się szybciej niż pomysły na ich rozwiązanie... Spawanie nie szło tak, jak sobie zaplanowałam...
Smok walczył, jak to smok... A ze mnie żaden rycerz...
Okazało się że subtelności nie sprawdzają się wobec smoków...
W walce z nimi potrzebna jest silna ręką, ostre narzędzia i potęga ognia...
Na szczęście miałam pomocnika.
Smok nie miał szans wobec zmasowanego ataku...choć walczył zawzięcie...

Po długich bojach mogę powiedzieć, że czuję się jak rycerz, co zwyciężył smoka! (BTW dlaczego nie ma damskiego odpowiednika słowa RYCERZ?)
Smok rodził się w ogniu, kąpał w kwasie i znów wskakiwał do ognia...
Walka trwała długo, jak długo? - niech wystarczy Wam informacja że liczba jest mocno dwucyfrowa...
Każdy szczegół był wycinany, formowany i szlifowany ręcznie. Patynowany i polerowany.
Długość to blisko 7 cm, szerokość 5 cm.
Ostatecznie smok prezentuje się tak: